sobota, 1 marca 2014

Rozdział 6

Widok bruneta wcale mnie nie ucieszył, zawsze jak miałam go dość on się pojawiał. Czemu po prostu nie da mi spokoju, co ja mam zrobić żeby się ode mnie odczepił raz na zawsze? Nie wiem czemu na siłę stara się być tam gdzie ja, dobrze wie, że tego nie chce, a na pewno nie w tym momencie.
- Danielle, musimy porozmawiać.
Prychnęłam podchodząc do niego bliżej.
- Oddaj mi telefon, a potem wyjdź i nigdy nie wracaj. - wyciągnęłam rękę w jego stronę mówiąc obojętnym tonem.
Wcale nie pasowało mi to, że tak to się kończy, ale zranił mnie. Nie wiem czemu, ale ma coś w sobie co mnie do niego tak cholernie ciągnie. Jego pełne usta, czekoladowe oczy i te poszarpane włosy, wyglądał seksownie. Świetnie Danielle, zamiast być na niego zła zachwycasz się nim.
- Nie oddam Ci go, najpierw ze mną porozmawiaj.
- Nie Justin! Nie porozmawiam z Tobą, oddaj mi ten telefon i wynoś się! - krzyknęłam w jego stronę starając się uspokoić.
Widząc jak Justin, sięga do kieszeni i wyciąga mój telefon z rozwaloną szybką westchnęłam wyciągając do niego rękę by mi go dał. Jego mina nie wyrażała szczęścia, moja za pewne też nie, ale nie mam ochoty zadawać się z kimś kto mnie oszukuje, nie po raz kolejny. Gdy w końcu miałam chwycić telefon poczułam jak jego dłonie przyciągają mnie do siebie. Moje serce stanęło czując jego wargi na swoich. Miałam ochotę na to by oddać pocałunek i zatracić się w tym momencie, ale nie mogłam, postanowiłam coś i tego muszę się trzymać. Odsunęłam się od niego po czym wskazałam ręką na drzwi.
- Wyjdź i nigdy nie wracaj.. - szepnęłam unikając go wzrokiem.
- Ale.. - urwał.
- Wyjdź Justin.. - usłyszałam cichy głos Holly.
- Dobra, ale to nie koniec. - syknął w moją stronę.
Słysząc trzask drzwiami moje serce pękło na milion małych kawałeczków. Mimo, że nie znałam go dobrze czułam do niego coś silnego, nie mogę nazwać tego miłością, bo nic o nim nie wiem, ale przyjaźń bądź coś w tym stylu. Gdy doszło do mnie to, że wyszedł odwróciłam się wymijając Holly i swojego brata kierując się w stronę łazienki. Rzuciłam telefon na łóżko po czym weszłam do łazienki zrzucając z siebie ciuchy. Weszłam pod prysznic pozwalając wodzie otulić moje ciało tym samym odprężając się. W głowie ciągle miałam myśli i obraz z dzisiejszego dnia, pocałunek, dziewczyna Justina, jego słowa to wszystko nie dawało mi spokoju. Ciche westchnięcie wydobyło się z moich ust, odgoniłam wszystkie myśli dotyczące Justina i zaczęłam się myć. Nie minęło całe półgodziny, a ja już byłam wymyta i ubrana w piżamę. Jak na dziś miałam dość, nie miałam ochoty na nic, chciałam położyć się i wyspać, a potem martwić się o resztę. Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę chwilę jeszcze myśląc o wszystkich problemach jakie miałam, gdy w końcu odpłynęłam. Rano obudził mnie dźwięk telefonu z czego nie byłam zadowolona, chciałam się wyspać iść do kliniki i w końcu przestać martwić się tym wszystkim. Przesunęłam palcem po stłuczonym ekranie patrząc na wiadomość.

Od Nieznajomy:
To ja Justin.. Spotkajmy się, proszę..

Widząc jego imię miałam ochotę ponownie rzucić telefonem o ścianę, ale nie mogę wiecznie się na czymś wyżywać.

Do Justin:
Wyraziłam się niejasno?

Od Justin:
Wiem wiem, ale proszę.. Ostatni raz, to dla mnie ważne.

Do Justin:
Dobra, za półgodziny u mnie, ok?

Od Justin:
Będę na pewno.

Po odczytaniu ostatniej wiadomości odłożyłam telefon nie odpisując mu. Nie rozumiałam po co mam się z nim spotykać, przecież jego słowa i tak nic nie zmienią, nie oczekuję już nic od niego, nawet nie chcę. Jego tłumaczenia są zbędne postanowiłam skończyć z nim kontakt i tego się będę trzymać. Wstałam leniwie z łóżka kierując się w stronę łazienki. Po odbyciu wszystkich porannych czynności spięłam włosy w niedbałego koka i zrobiłam lekki makijaż. Wychodząc z łazienki skierowałam się do garderoby ubierając na siebie krótkie szare spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Na ramiona ubrałam jasnoróżowy sweterek i wyszłam z garderoby biorąc telefon. Jak się rodzice dowiedzą, że zaś rozwaliłam telefon to mnie uduszą, ciągle je psuję. Zeszłam na dół gdzie zobaczyłam swojego tatę i mamę, wiedziałam, że muszę im powiedzieć o telefonie, ale muszę to zrobić jakoś delikatnie. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Christiana.
- Danielle, mój kumpel chce Cię poznać.
- Że jaki? - uniosłam brwi do góry wchodząc z nim równo do kuchni.
- Jason. - odpowiedział patrząc w telefon.
- Dobra, mogę się z nim spotkać, ale żadnego swatania, nie bawię się w to. - pogroziłam mu palcem śmiejąc się.
Teraz nie szukałam żadnej miłości, nie potrzebowałam więcej problemów. Muszę się skupić na tym by znaleźć pieniądze na zabieg, a potem mogę martwić się o resztę.
- Mamo, tato.. - urwałam biorąc głęboki wdech. - Zepsułam kolejny telefon. - wypowiedziałam szybko mrużąc swoje oczy.
- Danielle! - usłyszałam krzyk taty.
- Wiem przepraszam! Wymienisz mi szybkę? - spytałam przytulając tatę.
- Co ja mam z Tobą zrobić? Christian, nie psuje telefonów tak jak Ty bierz z niego przykład. To już ostatni raz, rozumiemy się? - spytał przytulając mnie.
- Dziękuję! Obiecuję, że już więcej nie zepsuję żadnego! - wykrzyczałam całując jego policzek.
Resztę śniadania przebiegła gładko. Mało kto się odzywał, to może i lepiej. Gdy skończyłam jeść umyłam naczynia żegnając się z mamą i tatą. Cieszyłam się, że idą do pracy, bo będę mogła spokojnie znaleźć dobrą klinikę. Jedyne co psuło dziś mój dobry nastrój to to, że Justin, będzie tu za kilka minut. Westchnęłam głośno kierując się w stronę salonu gdzie siedział, Christian z jakąś dziewczyną. Gdy zobaczyłam jej twarz byłam w szoku.
- Caitlin?!
- Skąd się znacie? - spytał Chris patrząc na mnie.
- Oh, to ona Ci nie powiedziała? - syknęłam w jej stronę zakładając ręce na piersi.
- Zamknij się! - usłyszałam jej krzyk kierowany w moją stronę.
- Uważaj na słowa! - krzyknęłam słysząc dźwięk dzwonka.
Uśmiechnęłam się szeroko po czym ruszyłam w stronę drzwi wiedząc kto to . Otworzyłam je po czym wpuściłam Justina do środka. Nie wiedziałam czego chce, ale nie obchodziło mnie to, chcę zobaczyć jego minę widząc jego dziewczynę z swoim kumplem.
- Cześć, świetnie wyglądasz..- szepnął wchodząc do środka.
- Cześć i dziękuję, a teraz chodź. - pociągnęłam go za rękę w stronę salonu.
Za pewne nie wiedział o co mi chodzi, najpierw jestem na niego wściekła, a potem ciągnę go za sobą jak worek ziemniaków. Wskazałam ręką na jego dziewczynę na co Justin otworzył szeroko oczy. Widziałam jak jego szczęka się zaciska i wszystkie mięśnie naprężają. Widząc jego oczy, które z każdą chwilą ciemniały wiedziałam, że jest wściekły.
- Ty dziwko! - krzyknął podchodząc do nich bliżej.
- Justin?! - krzyknęła piskliwym głosem wstając szybko.
Miałam ochotę skakać ze szczęścia, skoro ja nie mogłam mieć jego to ona tym bardziej. Uśmiechnęłam się sama do siebie wsłuchując tylko w ich krzyki. Nagle zobaczyłam jak Justin rzuca się z pięściami na Christiana. O nie! Nie tak to miało wyglądać. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, a ja nie wiedziałam co zrobić..



___________________________________________

Cześć!
Wybaczcie, że nie dodawałam długo, ale wena mi nie sprzyjała i nie wiedziałam co napisać. Rozdział osobiście mi się podoba, mam nadzieję, że Wam też się spodoba. Następny nie wiem kiedy się pojawi, ale mam dużo referatów i zadać, postaram się go napisać jak najszybciej. Dziękuję każdej osobie, która czyta to opowiadanie i proszę o zostawianie komentarzy. Dla Was to chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy. 
*Jeśli macie jakiekolwiek pytania to możecie je śmiało zadać na moim asku: http://ask.fm/WiktoriaJodowska

xx Skai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz