piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 4

Spojrzałam na Justina, który odszedł ode mnie daleko. Było słychać tylko to jak przeklina. Usiadłam na masce samochodu czekając na niego, aż wróci, ale długo go nie było więc postanowiłam, że pójdę go poszukać. Szłam poboczem ulicy uważając co jakiś czas na przejeżdżające obok mnie auta. Po chwili jedno z aut zwolniło i zaczęło jechać zaraz obok mnie.
- Co robisz tu sama? Podrzucić Cię gdzieś? - usłyszałam męski głos.
- Nie, dziękuję. - powiedziałam po czym przyśpieszyłam kroku.
- Aby na pewno? Stąd wszędzie jest daleko. - powiedział chwytając moją dłoń.
- Nie słyszałeś? Nie potrzebuje pomocy, a teraz spadaj. - usłyszałam głos Justina.
- A Ty co? Książę od siedmiu boleści? - zapytał facet z auta.
- Tak się składa, że jej chłopak, więc zjeżdżaj. - stwierdził.
- Co?! - wykrzyczałam patrząc zła na Justina.
- Chodź już do auta. - pociągnął mnie za rękę.
Czy on jest aż tak głupi czy mi się tylko wydaje, wyrwałam rękę z jego uścisku idąc zaraz za nim. Nie musiał mi pomagać, sama dałabym sobie świetnie radę. Gdy znaleźliśmy się już koło auta ponownie usiadłam na masce patrząc w pustą przestrzeń. Dalej byłam wściekła na Justina, nie zamierzałam się do niego odezwać dopóki nie usłyszę z jego ust przeprosin, nie proszę o tak wiele. Powinien mnie zrozumieć.
- Danielle, wsiadaj do auta. - powiedział stając obok mnie.
- Danielle, słyszysz mnie? - zapytał nie odzyskując odpowiedzi.
Spojrzałam na niego kątem oka krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Justin, pokręcił głową na boki, a następnie podszedł do mnie unosząc mnie do góry.
- Sama tego chciałaś. - stwierdził kierując się w stronę jeziora.
- Justina, postaw mnie w tej chwili! - wykrzyczałam wyrywając się.
Nie reagował na żadne moje słowo, ani uderzenie w jego klatkę piersiową. Po chwili popatrzył na mnie stając nad taflą wody.
- Jeśli to zrobisz wiedź, że Cię znienawidzę.
- Chyba zaryzykuję. - uśmiechnął się chytrze.
Po chwili poczułam jak ląduje w zimnej wodzie. Widziałam z wody jak Justin się śmieje co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Chwilę rzucałam się na wszystkie boki aż w końcu do głowy wpadł mi pewien plan..

Oczami Justina :
To było zabawne patrzeć na nią rzucającą się w wodzie. Przecież chyba się jej nie bała, nic jej nie mogła zrobić. Chciałem być miły i jechać z nią do tej kliniki, ale ona zachowuje się jak dziecko, nie mam do niej nerwów. Ta dziewczyna po prostu doprowadza mnie do szału. Wyciągnąłem z kurtki papierosa, którego odpaliłem wypuszczając idealne kółko z dymu. Wzrokiem zauważyłem, że nigdzie nie ma Dall. Zacząłem panicznie rozglądać się wzrokiem.
- Danielle! Wyjdź, to nie jest śmieszne! - krzyczałem nie odzyskując odpowiedzi.
Wyrzuciłem fajkę wbiegając szybko do jeziora. Nie przestawałem krzyczeć. Nigdzie jej nie było, zaczęłam nurkować i jej szukać lecz na marne.
- Danielle, kurwa wyjdź! Gdzie jesteś?! - krzyczałem przez ściśnięte gardło.
Uderzyłem ręką o wodę ciągle ją wołając, jeśli jej się coś stanie będzie to moja wina, nie wybaczę sobie tego. Poczułem jak moje serce bije coraz szybciej a oczy zachodzą mi mgłą.
- Czemu ja muszę być takim idiotą i zawsze zrobić coś źle, wystarczy czasem przez chwilę pomyśleć. Justin ty idioto.. - z karciłem się w myślach obracając się.
Było słychać wesoły śmiech, który już gdzieś słyszałem. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem.
- Danielle, nienawidzę Cię! - krzyknąłem wychodząc z wody.
Była na tyle głupia by robić sobie ze mnie żarty, więc do domu też wróci sama, mam głęboko w dupie to czy da radę czy nie. A jej ciąża mnie gówno obchodzi, niech radzi sobie sama.
- Justin, czekaj! - usłyszałem jej krzyki.
Nie reagowałem na nic, nie miałem ochoty z nią gadać. Przez tą idiotkę omal nie dostałem zawału serca, na prawdę się martwiłem. Coś jest ze mną nie tak..
- Justin, przestań się złościć i zachowywać jak dziecko. - stwierdziła.
- Huh, ja się zachowuję jak dziecko, ja?! To ja udaje, że się topie by nastraszyć drugą osobę? Bo to było tak bardzo śmieszne, na prawdę się o Ciebie martwiłem! Wystraszyłaś mnie, rozumiesz?! - krzyknąłem stając w miejscu.
Z jej twarzy nie dało odczytać się żadnych uczuć, podszedłem do niej unosząc jej podbródek do góry. Było widać, że jej oczy się zaszkliły. Przytuliłem ją do siebie nie zwracając uwagi jak bardzo byłem na nią zły. Ta dziewczyna coś ze mną robi, chodź sam nie umiem tego opisać. Od dawna nie czułem czegoś takiego, przy niej byłem kimś innym, zmieniałem się z skurwiela na miłego i opiekuńczego chłopaka. Tak nie może być..

Oczami Danielle :
Słysząc słowa Justina zabolało mnie coś. Nie mogłam stwierdzić, co to było, nie znałam tego uczucia. Przy nim czuję się inna, jakby coś mnie do niego ciągnęło, ale to nie możliwe. Nie może podobać mi się taki chłopak jak on. Nazwał mnie 'głupią suką', właśnie przez te słowa mam czuć, że jest dla mnie dobry i mi się podoba? Musiałabym mieć nieźle nasrane w bani, to głupie uczucie pewnie zaraz minie. Czując jak Justin mnie przytula mimowolnie odwzajemniłam jego uścisk, lubiłam czuć jego bliskość i oddech na swojej skórze, doprowadzało mnie to do dreszczy.
- Prze.. Przepraszam Cię. - wyszeptałam cicho.
Justin nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechną i musnął moje czoło. Po chwili wsiadłam do auta i zapięłam szybko pasy. Jechaliśmy w niezręcznej ciszy, chciałam coś powiedzieć lecz nie bardzo wiedziałam co. Nie chciałam palnąć czegoś głupie, by zaś nie wyszła z tego jakaś wielka kłótnia. Na moje szczęście pierwszy odezwał się Juss.
- Dall, a masz pieniądze na ten zabieg? - spytał wyciągając fajkę z kurtki.
- To już mój problem, dam radę. - spojrzałam n niego uchylając okno, by dym mógł wylecieć z auta.
- Mogę pożyczyć Ci pieniądze, a Ty mi je oddasz. To nie problem. - stwierdził wypuszczając dym przez okno.
- Justin, dam sobie radę. Nie chce Twoich pieniędzy, już wystarczająco dużo dla mnie robisz. - stwierdziłam posyłając mu uśmiech.
Dalszą drogę przebyliśmy w ciszy, gdy nagle jakieś czarne duże auto zajechało nam drogę.
- Co jest kurwa?! - usłyszałam krzyk Justina.
Zahamował gwałtownie spoglądając na mnie i na auto, które stało przed nami.
- Nic Ci nie jest? - spytał z troską.
Pokręciłam głową dając mu znak, że wszystko jest okey. Ścisnął moją dłoń po czym wyszedł z auta. Moje serce miło jak oszalałe, nie chcę by mi się coś stało, tym bardziej Justinowi.. Przyglądałam się uważnie, gdy nagle z czarnego auta wysiadło kilku dość sporych mężczyzn. Justin, chyba ich znał. Nie wiem o co chodziło, ale po chwili do auta podszedł jeden z tych facetów.
- Jestem Rayan, przyjaciel Justina. A Ty jesteś jego kolejną dziewczyną? - spytał blondyn.
- Ja? Ja jestem Danielle i nie jestem jego ''kolejną dziewczyną';. - spiorunowałam go wzrokiem.
- Danielle? Czy ja dobrze słyszę? - otworzył szeroko oczy. - Ta o której mi tyle mówiłeś? - spojrzał na Justina.
Poczułam jak robię się cała czerwona więc szybko odwróciłam głowę. Czy on mu na prawdę o mnie mówił? Nie możliwe, on mnie nawet nie lubi., więc po co miałby o mnie mówić. Bezsensu. Poza tym byłabym jego '' kolejną dziewczyną''.
- Zamknij się Rayan! - wykrzyczał Justin piorunując wzrokiem chłopaka.
Rayan, uniósł ręce w górę w geście obronnym oddalając się od auta. Siedziałam sama w ciszy, więc włączyłam radio, ale od razu zostało one wyłączone przez Jussa.
- Co robisz?! Słucham piosenek! - uniosłam głos piorunując go wzrokiem.
- Nie lubię muzyki, a teraz się zamknij. - oznajmił odpalając auto.
- Ałć.. - spojrzałam na niego wywracając oczami.
- Coś nie tak? - spytał patrząc na mnie.
Machnęłam ręką odwracając od niego wzrok. Justin, zjechał na pobocze i obrócił mnie w swoją stronę chwytając mój podbródek. On jest okropny, nie mam ochoty z nim gadać, a nawet patrzeć, więc po co robi wszystko by mnie do tego zmusić.
- Dall, co się stało? - zapytał.
Siedziałam cicho nie odzywając się do niego, nie chciałam mu powiedzieć, że boli mnie to jak mnie traktuje, to nie jest miłe. Coś mnie do niego tak strasznie ciągnie, może jest bipolarnym dupkiem, ale to jest w nim pociągając? Jeśli tak to mogę nazwać. On jako jedyny stara się mi pomóc i okazuje chodź trochę troski, a nawet mnie nie zna. Moje oczy zaszkliły się, a serce zaczęło walić jak opętane, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Po chwili łzy zaczęły spływać po moim policzku, bez słowa wtuliłam się w ramiona Justina.
- Mała, co się stało. - zapytał wtulając mnie w siebie. - Nie płacz, proszę. - szepną gładząc moją głowę.
- Nie obrażaj mnie i nie mów do mnie obraźliwie, to przykre.. - urwałam.
- Przepraszam, nie wiedziałem, że aż tak to Cię boli. - powiedział cicho.
Nie odpowiedziałam, tylko musnęłam jego policzek odwracając wzrok. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu co oznaczało, że dostałam sms'a. Przesunęłam palcem po ekranie czytając szybko wiadomość, a moje serce stanęło..




_________________________________________________________________________________

Witam Was Kochani!
Przepraszam, że mnie tak długo nie było, jednak miałam problemy. Już wszystko jest w porządku i będę dodawać częściej. Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się podoba. Jeśli to czytacie to proszę zostawiajcie komentarze, dla Was to chwila dla mnie motywacja do dalszej pracy, z góry Wam dziękuję.

xx Skai.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz