piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 3

Nie rozumie czemu nic nie idzie po mojej myśli, zawsze coś musi się zepsuć. Dlaczego akurat w tym momencie musiał przyjść Justin? Widzę, że każdy lubi komplikować mi życie z czym nie jest łatwo. Teraz tylko co powiedzieć mamie żeby mi uwierzyła.
- Danielle Jones, wytłumaczysz mi to wszystko? - spytała tupiąc nerwowo nogą.
- Nie wiem o co mu chodzi, mamo. Może z kimś mnie pomyliłeś? - spojrzałam w stronę Justina.
Patrzyłam na niego błagalnie by mnie nie wydał, tylko tego mi teraz brakowało. Nie chciałam by mama wiedziała o ciąży, którą i tak usunę. Nie urodzę tego dziecka, nawet jeśli wszyscy by się mieli ode mnie odwrócić, postanowiłam.
- Nie nie, a ten sms? Czy Ty robiłaś sobie ze mnie żarty? - spojrzał na mnie i na komórkę.
- Oh, ten.. Tak to były wygłupy. Nietrafiony żart, przepraszam, nie będę więcej. Jeszcze raz przepraszam. - podeszłam do Justina lekko go przytulając.
- O czym Wy do Boga mówicie? Żartujecie sobie ze mnie? - usłyszałam głos swojej rodzicielki.
- Mamo, to był głupi żart. Wiesz, czasem tak sobie żartujemy, mój jednak był nietrafiony. Nie jestem w ciąży, nie martw się. Wybacz, ale musimy iść, pawda, Justin? - powiedziałam ciągnąc Justina za rękę.
- Tak, chyba tak. - stwierdził oblizując swoje wargi.
- Nie rób sobie więcej takich żartów, jeśli chcesz by Twoja matka jeszcze pożyła. Pa, Kochanie. - ucałowała moje czoło po czym odeszła.
Odetchnęłam z ulgą puszczając dłoń Justina. Nie wiem czemu, ale ten dupek mnie wkurza, jest taki.. Bipolarny. Szłam w ciszy obok niego gdy naglę się odezwał.
- Dall, nie usuniesz tego dziecka.. Nie pozwalam Ci! - powiedział zły.
- To chyba moja decyzja, nie sądzisz? Teraz już się zamknij i pomóż mi znaleźć dobrą klinikę.. - urwałam po czym stanęłam patrząc na niego.
- Co?! Nie, nie, nie.. Nie ma mowy, nie pomogę Ci zabić tego dziecka! Ono nic Ci nie zrobiło, nie zabijesz go, kurwa.. Tak nie można! - wyrzucił ręcę w górę krzycząc.
- Tak nie można? Co Ty w ogóle mówisz?! Jeśli Ty mi nie pomożesz sama dam sobie świetnie radę, dzięki za wszystko! - wykrzyczałam po czym odwrociłam się i odeszłam.
- Daniellem, stój! - wykrzyczał ciągnąc mnie za rękę.
Przed moimi oczami ukazało się auto, które prawie mnie potrąciło. Odetchnęłam z ulgą wtulając się w ciało Justina. Nie zależnie od tego jak bardzo byłam na niego zła, cieszyłam się, że mnie uratował.
- Dziękuję, gdybyś nie Ty.. - urwałam. - Zaś bym znalazła się w szpitalu. - skończyłam ciszej.
- Nie masz za co dziekować. - uśmiechnął się mówiąc. - Ale nie możesz usunąć ciąży, proszę.. - nalegał.
Westchnęłam ciężko i spojrzałam na niego. Czemu on tak bardzo mi wszystko komplikuje, nie urdozę i koniec. Dam sobie sama radę jeśli nikt nie chce mi pomóc. Dlatego właśnie uważam, że nie można liczyć na nikogo. Gdy wali Ci się cały świat zostajesz sam, nikt nie chce Ci pomóc i jesteś zdany tylko na siebie i swoje możliwości.
- Justina, ja wiem co zrobię. Nie chcę dziecka, mam dopiero 16 lat, nie jestem gotowa. Nie mogę go urodzić, nawet nie chcę. Czuję do niego wstręt, zrozum, to był gwałt.. - powiedziałam nieco ciszej.
Poczułam jego wagi na swoim czole. Nie wiem czemu, ale moje ciało przeszedł miły i ciepł dreszcz. Czy on mnie pociąga? Nie, na pewno, to pewnie z zimna. Nie znam go, nie może mnie pociągać, ani mi się podobać.
- Dobrze, pomogę Ci, tylko jak? - spojrzał na mnie.
- Daj mi bluzę, zimno mi. Na razie tyle wystarczy. - zagryzłam wargi śmiejąc się
Justin, ściągnął z siebie bluzę po czym ubrał ją na mnie. Byłam mu wdzięczna, że mi pomoże. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale muszę to zrobić i to jak najszybciej.
- Dziękuję, a teraz idziemy na miasto szukać dobrej kliniki. - powiedziałam.
- Pojedziemy moja droga, pojedziemy. - uśmiechnął się ciągnąc mnie w stornę auta.
Gdy zobaczyłam czarnego Range Rover'a nie wiedziałam co powiedzieć. Wsiadłam do auta i zapięłam pasy. Po chwili do auta wsiadł Justin i ruszył. Jechaliśmy w niezręcznej ciszy, więc postanowiłam ją przerwać.
- Ile masz tak wogóle lat? - spytałam.
- A ile mi dajesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie bawię się w to, ile masz lat? - wywróciłam oczami powtarzając pytanie.
- Nie wywracaj oczami, nie lubię tego. 18, a co? - wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wziął jednego do ust, a następnie go odpalił wypuszczając dym.
- Tak tylko pytałam i uwierz, że mogę robić co chce. - syknęłam w jego stronę.
- Tak, ale nie wywracaj na mnie oczami. - stwierdził wypuszczając idealne kółko z dymu.
- Mam nie robić o tak? - spojrzałam na niego wywracając oczami.
- Tak dokładnie, zachowujesz się jak głupia suka, wiesz? - spytał patrząc na ulicę.
Słysząc jego słowa zrobiło mi się trochę przykro, nie rozumiem dlaczego mnie obraża, nawet mnie nie zna. Nie ma do tego podstaw, jest zły, bo wywracałam oczami? To dziecinne i żałosne. Z rozmyśleń wyrwał mnie bełkot Justina.
- Zatkało Cię czy jak? - zapytał wyrzucają papierosa przez okno.
- Wiesz, nie wiem co powiedzieć, bo nie znasz mnie, więc nie możesz mnie oceniać. Nie rozumiesz czemu jesteś aż takim debilem.. - powiedziałam zakładając ręce na piersi.
- Oh, nie znam Cię, ale nie dałaś mi się poznać z tej dobrej strony nie sądzisz? W szpitalu mnie spławiłaś, potem dowiaduje się, że jesteś w ciąży. Nie no, dobre masz jazdy. - zaśmiał się ironicznie patrząc na mnie.
- Zatrzymaj auto! - wykrzyczałam w jego stornę.
Czułąm jak jego wzrok wypala mi dzuirę w policzku. Miałam rację, jest skończonym idiotą. Jest bipolarnym dupkiem. Po co ja go w ogóle prosiłam o pomoc. Zignorował moje słowa co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
- Zatrzymaj do cholery to pierdolone auto! - wykrzyczałąm głośniej patrząc na niego.
Posłuchał mnie i w końcu zjechał na pobocze. Jak najszybciej rozpięłam pasy i wysiadłam z auta trzaskając drzwiami. Nie patrzą na to co robi Justina, zaczęłam iść przed siebie.
- Gdzie Ty kobieto idziesz?! - wykrzyczał wysiadając z auta.
- Tak gdzie nie ma Ciebie! - wykrzyczałam idąc dalej.
- A co ja zoribłem źle? Prawdę mówię! - wyrkzyczał.
Po jego słowach zatrzymałam się a do oczu napłynęły mi łzy. Zaczęłam iść w jego stornę cała czerwona ze złości. Gdy do niego podeszłam uderzyłam go w twarz, a łzy zaczęły cieknąć po moich rozgrzanych policzkach.
- Nie mów tak, bo to nie jest prawda! - wykrzyczałam przez łzy. - Nie chciałam tego dziecka więc się go pozbędę czy Tobie się to podoba czy kurwa nie! Skoro uważasz, że gwałt jest okej to się cieszę. Dla mnie jesteś skończonym idiotą! - wykrzyczałam patrząc na niego.
Jego oczy pociemniały a szczęka zacisnęła się. Gdyby nie to, że tak się na niego zdenerwowałam pewnie bym się wystraszyła, ale nie tym razem. Widać było czerwony ślad na jego policzku. Gdyby zabijanie wzrokiem było możliwe już bym nie żyła..



______________________

Cześć, przepraszam za długą nieobecność. Miałam problemy i nie za bardzo miałam jak dodawać. Rozdział pojawić miał się kilka dni temu, ale niestety miałam problem z internetem. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jeśli czytasz to zostaw komentarz. Dla Ciebie chwila dla mnie motywacja do dalszej pracy. Jeśli macie jakeś pytania to zapraszam http://ask.fm/WiktoriaJodowska .

xx Skai.

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 2

Po kilku minutach spojrzałam na test i zobaczyłam dwie czerwone kreski. Zawołałam panicznie Holly, po czym pokazałam jej test. Spojrzała na mnie, a jej mina mówiła wszystko.
- Tak mi przykro. - powiedziała cicho.
Do oczu napłynęły mi łzy, nie wiedziałam co w tym momencie z sobą zrobić. Co powiedzieć rodzicą? Że zostałam zgwałcona i nie chce tego dziecka, więc je usunę? Nie, nie mogę im powiedzieć, że ktoś mnie zgwałcił. Nie chcę, by były pytania, badania i wiele innych rzeczy. Poczułam jak słona ciesz zaczyna spływać po moich policzkach. Holly, podeszła do mnie by mnie przytulić. Odepchnęłam ją i wybiegłam z łazienki zapłakana. Po drodze dobiłam do Chrisa, który uniusł moją twarz w górę i spojrzał w oczy.
- Co się stało, Danielle? - zapytał troskliwym głosem.
- Nic, dobra? Odwalcie się ode mnie. Ty, Justin i Holly, wszyscy. Mam Was w dupie, rozumiesz? Was wszystkich! - wykrzyczałam przez łzy.
Odepchnęłam go i ruszyłam po schodach na górę. Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko płacząc. Płakałam kilka godzin myśląc o tym dlaczego właśnie mnie to spotkało. Dlaczego to właśnie mnie musiało spotkać? Czy te wakacje muszą się tak kończyć? Co pomyślą sobie o mnie znajomi, że puściłam się z kimś na jednej z imprez i teraz pewnie nie wiem kto jest ojcem dziecka? Tak racja, nie wiem, ale nie puściłam się. Nie chcę by ktoś na mnie patrzył jak na dziwkę, nic nie zrobiłam. Pójdę do szkoł z brzuchem i będą mnie palcami wytykać, nie ma taiej opcji. To dziecko nie może być we mnie, czuję do niego wstręt. Jestem pewna, że chcę je usunąć, nie chcę go urodzić. Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukani do drzwi. Wytarłam swoje rozgrzane policzki po czym usiadłam na łóżku.
- Proszę. - powiedziałam obojętnie.
- To ja.. Justin. Dalej masz mnie w dupie? - zapytał zagryzając wargę.
- Huh, może tak może nie. Po co przyszłeś? - zapytałam zakładając ręce na piersi.
- Bo tamci się boją. - powiedział głośno z naciskiem na słowo boją. - Powiesz mi co się stało? - zapytał wchodząc do mojego pokoju.
- Mh, dobrze wiedzieć, ale nie. Nie powiem Ci, możesz sobie już iść, nikt Cię nie zapraszał. - powiedziałam obojętnie machając ręką.
- Chcę Ci pomóc, czemu nie możesz tego kurwa zrozumieć? - powiedział,a jego oczy pociemniały. - Wysłucham Cię, wiem, że mnie nie znasz, ale nie powiem nikomu o Twoich problemach, nawet tym na dole. - skończył nieco spokojniej.
- Justin, masz rację, nie znasz mnie. To co teraz mówisz jest conajmniej żenujące, możesz juś iść, rozumiesz? - spojrzałam na niego mówiąc błagalnie.
- Dobra, jak chcesz. Ja chciałem tylko pomóc. - obrócił się po czym wbił swój wzrok w ścianę z plakatami.
Nie odzywał się tylko podszedł do niej bliżej uważnie obserwując każdy plakat. Po chwili podeszłam do niego i lekko walnęłam go w ramię. Obrócił się i spojrzał na mnie spod grzywki i kaptura.
- Lubisz ich? - zapytał wskazując na plakaty. - Bo wiesz, ja też i.. - urwałam mu w połowie zdania.
Wzięłam głęboki wdech patrząc na niego i na plakaty. Przeniosłam ciężar swojego ciała na jedną nogę i skrzyżowałam ręce na piersi. Po co o to pyta, kazałam mu wyjść, a on tylko się dopytuje o różne drobiazgi.
- Tak, tak lubię. A teraz żegnam Cię. - otworzyłam drzwi i wypchnęłam go z pokoju.
Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć zamknęłam mu drzwi przed nosem i zakluczyłam je. Ruszyłam w stronę łazienki by się odświeżyć. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy oraz bieliznę i weszłąm pod prysznic. Pozwoliłam spływać ciepłej wodzie po moim ciele. Wzięłam do ręki truskawkowy żel i umyłam nim dokładnie każdą część mojego ciała.Na koniec umyłam włosy i dobrze się opłukałam. Gdy wyszłam wytarłam się i ruszyłam do garderoby. Ubrałam na siebie zestaw  nowej bielizny, a na nią luźną białą bluzkę z jakimś nadrukiem. Ubrałam do tego krótkie czarne spodenki i skarpetki oraz trampki. Wzięłam torebkę i schowałam do niej potrzebne rzeczy, a następnie wyszłam z pokoju kierując się do kuchni.
- Danielle, pogadamy?  podszedł do mnie mój brat.
- Huh, nie.. - westchnęłam biorąc wodę z lodówki.
Gdzy wzięłam wodę wyszłam z kuchni i skierowałam się do wyjścia, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Obrociłąm się i ujrzałąm nikogo innego jak Christiana.
- Wiem o wszystkim, rozumiesz?! Porozmawiaj ze mną kurwa! - wykrzyczał cały czerwony ze złości.
Jego słowa krążyły w mojej głowie. Jak to o wszystkim wie, skąd? Wiedziała tylko Holly. Nie, ona nie mogła tego zrobić. Była moja najlepszą pzyjaciółką, nie wierzę w to..
- Holly.. - spytałam cicho, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Dall, wybacz mi. - spojrzała podchodząc do mnie.
- Nie! Nie dotykaj mnie! Miałam Cię za przyjaciółkę, zniszczyłaś to.. - powiedziałąm szybko, a po moich policzkach pociekły pierwsze łzy. - Cześć Wam wszystkim! - wykrzyczałam i wybiegłam z domu.
Wytarłam policzki, które były mokre. Przez oczy nie widziałam prawie nic. Zacisnęłam ręce na brzuchu wiedząc, że tam jest to coś.. Muszę powiedzieć komuś, ale nie chcę. To mnie niszczy od środka. Po drodze zobaczyłam mały kiosk. Rozejrzałam się dookoła i przeszłam przez ulicę aż znalazłam się pod kioskiem.
- Ma Pani może żyletki? - spojrzałam na nią przez okienko.
Starsza kobieta chwilę szukała tego o co proszę lecz po chwili podała mi małą żyletkę.
- 70 groszy. - powiedziała.
Podałam jej pieniądzę i oddaliłam się od kiosku w jakieś miej widoczne miejsce. Usiadłam na murku i wyjęłam żyletkę. Przyłożyłam ją do ręki lecz po chwili odsunęłam ją.
- Danielle. Co Ty robisz? - usłyszałam znajomy mi głos.
Schowałam szybko żyletkę do torebki i spojrzałam na chłopaka. Założyłam rękce na biodra i przeniosłam ciężar ciała na jedną nogę. Przeklnęłam cicho pod nosem po czym spojrzałąm w góę.
- Nic, co Cię to ochodzi? - spytałam zła patrząc na niego co jakiś czas. - Po co tu przyszłeś? Nie mogłeś zostać w domu? - spytałam.
- Nie, bo wiem, że jest Ci ciężko i chcę Ci pomóc. Proszę nie odpychaj mnie. - podszedł do mnie i bez słowa mnie mocno przytulił.
Wtuliłam się w jego ciało zaciągając się zapachem jego perfum. Po chwili odsunęłam się od niego i spojrzałąm w jego oczy. Nie wiedziałam czy prosić go o pomoc czy nie. To jest bardzo ryzykowne. W końcu może komuś o tym powiedzieć, coś pójdzie nie tak. Nie ufam mu, przecież go nie znam.
- Justin, pomożesz mi? - spojrzałam na niego z powagą.
- Pewnie, a co mam zrobić? - spytał oblizując swoje usta.
- Chcę usunąć tą ciąże, pomożesz mi? - spytałam po czym spojrzałąm w jego oczy z nadzieją.
- Co! - wykrzyczał patrząc na mnie.
Westchnęłam cicho wiedząc, że to nie był dobry pomysł. Obróciłam się ruszyłąm w przeciwną stronę. Nie zwracałam uwagi na krzyki Justina, tylko sżłam dalej.
- Dall, gdzie idziesz? - spytał ktoś zatrzymując mnie,
- Mama? - spytałam przełykając śline. - A taki mały spacer, a Ty? - oznajmiłam odciągając ją od tematu.
- Na zaukupy, może pójdziesz ze mną? - spytała patrząc na mnie.
- Mh, nie. Nie mam ochoty, przepraszam. - uśmiechnęłam się lekko.
Miałam żegnać się już z mamą gdy usłyszałąm czyjś krzyk.
- Danielle, czekaj. Nie możesz usunąć tej ciąży. - powiedział zmęczony. - Przecież to dziecko nic Ci nie zro.. - zatkałam mu usta ręką po czym spiorunowałam go wzrokiem.
- Danielle Anabel Jones, czy masz mi coś do powiedzenia? - zapytała zła patrząc na mnie i Justina.
Westchnęłam cicho kręcąc głową. W duchu miałam nadzieję, że to jednak sen. Szczypałam się po ręcę z nadzieją, że się obudzę, lecz nic z tego..

___________________

Cześć, wiem, że długo nie dodawałam. Miałam dodać w tamtym tygodniu, ale nie wyrobiłam się, gdy nie było mnie na weekend w domu. Nie wiem kiedy pojawi się 3 rozdział, bo mam problemy i muszę wszystko sobie poukładać. Mam nadzieję, że ten wam się chodź trochę podoba. Jeśli czytasz moje wypociny, to proszę o zostawienie komentarza. Dla Ciebie to chwila dla mnie motywacja.

xx Skai.

środa, 13 listopada 2013

Rozdiał 1

Oczami Chrisa:

Siedziałem razem z Holly i czekaliśmy na rodziców. Nagle z gabinetu wyszedł lekarz, podbiegliśmy do niego szybko i czekaliśmy na jakiekolwiek wiadomości.
- Co z nią jest? - zapytałem zdenerwowany.
- Kim Pan dla nie jest? - powiedział krótko.
- Bratem, to moja siostra. Co z nią jest? - powtózyłem pytanie.
- Miała dużo szczęścia. Auto nie jechało aż tak szybko więc obrażenia nie zagrażają jej życiu. Ma złamane żebro i jest trochę poobijana, jednak nie sądzę by te sieniaki były tylko z tego wypadku. - powiedział patrzą w jakies karty.
- Jak to nie z wypadku, ma Pan coś na myśli? - spytałem zdenerwowany.
- Nie chcę Państwa niepokoić, ale mogła ona doświadczyć gwałtu. Jednak nic nie jest pewne. Gdy się wybudzi i wyrazi zgodę wyślemy ją do ginekologa. Jak już powiedziałem ona musi się zgodzić. A teraz muszę już iść. Do widzenia. - powiedział i odszedł.
Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. Nie mogłem uwierzyć w to, że ona mogła być zgwałcona. Nie, to nie może być prawda. Poczułem jak coś mokrego zaczyna turlać się po moim policzku. Wytarłem szybkim ruchem policzek i wstałem zmierzając ku sali. Oparłem się ręką o szybę, która dzieliła mnie od Danielle, i patrzyłam na nią. Była podłączona pod różne sprzętrzy i kroplówki, bałem się o nią. Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej rodzicielki.
- Chris, co się stało?! - wykrzyczała cała zapłakana.
- Nie wiem, to się działo tak szybko.. Ona wybiegła, biegłem za nią z Holly, nagle wyjechało auto i w nią uderzyło. Nie mogłem nic poradzić, nie chciałem żeby tak wyszło. - powiedziała po czym słona ciecz spłynęła po moim policzku.
- Chris, nie obwiniaj się. - odpowiedziała i mnie przytuliła.
Wtuliłę się w ramiona mamy. Od dawna tego nie czułem. Od kąd skończyłem 18 lat nie przytuliłem jej ani razu. Nagle zobaczyłem jak lekarze biegną ze sprzętem do reanimacji w stronę sali Dall. Wystraszony podbiegłem i chciałem wejść lecz nie wpóścili mnie. Zaczęli ją reanimować. Po chwili wyszli zrezygnowani zostawiają ją samą.
- Przykro mi.. - powedział krótko i odszedł.
Moja rodzicielka wtuliła się w ojca i zaczęła głośno płakać. Nie patrząc na resztę wbiegłem do sali i zacząłem płakać i krzyczeć.
- Danielle, prosze! Nie, nie odchodź! - Wydusiłem z siebie ostatnie słowa.
Nie, to nie może być koniec ona ma dopiero 16 lat, musi żyć, nie może mnie, nas zostawić, nie teraz..

Oczami Danielle:

Czułam się jakbym spała. Szłam w ciemność widząc jeden biały punkt. Gdy do niego doszłam zobaczyłam swoją ukochaną babcię siedzącą na fotelu. Nie żyła już 3 lata. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Babciu, tęskniłam. - powiedziałam cicho.
- Ja też, kochanie. Tu jest pięknie, ale to jeszcze nie Twój czas. Walcz.. Widzisz ich? Słyszysz? Oni cierpią, musisz żyć, walcz, wszystko w Twoich rękach. Kocham Cię Dali. - powiedziała po czym zniknęła.
Słyszałam płacz i czyjeś krzyki. Po chwili zaczęłam ponownie oddychać, a moje serce zaczęło bić. Otworzyłam po mału oczy, lecz śwatło mnie poraziło i ponownie je zamknęłam. Rozchyliłam lekko powieki i ujrzałam zapłakanego Chrisa. Uścisnęłam lekko jego rękę.
- Chr-Chris. - wydukałam ledwo słyszalnie.
Spojrzał na mnie, a ja lekko się uśmiechnęłam. Otworzyłam po mału oczy by mogły się przyzwyczaić do światła.
- Danielle.. Żyjesz.. - powiedział i mnie przytulił.
- Żyję. - powiedziałam cicho.
Do sali weszli Lekarze, którzy od razu zaczęli mnie badać. Po kilku minutach zaczęli prowadzić ze mną rozmowę.
- Napędziłaś nam strachu, ale nie po to tu przyszłem. Muszę zadać Ci kilka pytań. - spojrzał na mnie.
- Proszę mówić. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Czy Ty zostałaś zgwałcona? - oznajmił lekarz.
Do oczu napłenęły mi łzy, lecz musiałam je powstrzymać. Gdybym zaczęła płakać było by jasne, że tak. Nie chcę by ktoś wiedział. Czuję wstręt do swojego ciała, do samej siebie. Odebrał mi coś tak bardzo ważnego, niszcząc mnie i moją psychikę. Po chwili zastanowienia spojrzałam na nich biorąc głęboki wdech.
- Nie, czemu Pan pyta? - powiedziałam cicho.
- Masz bardzo dużo siniaków na nogach. Blisko miejsca intymnego, nie możliwe żeby to było przez ten wypadek. - powiedział.
- Nie, nic mi się nie stało. Nie byłam zgwałcona. - powiedziałam przez zaciśnięte wargi.
- Dobrze. Chcielibyśmy się jednak upewnić czy nie wystąpił u Ciebie gwałt. Czy wyrażasz zgodę na badania ginekologiczne? - spytał patrząc w karty.
- Nie, nie wyrażam. Nie zostałam zgwałcona.. - urwałam.
- Nie denerwuj się, rozumiem. Potem weźmiemy Cię na kilka badań, jak dobrze pójdzie to pod koniec tygodnia może wyjdziesz. - uśmiechnął się i wyszedł.
Obróciłam się na bok, a łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam myśleć o tym gwałcie. Czułam się okropnie. Bolało mnie całe ciało, to przez ten wypadek i gwałt. Chciałam zostać teraz sama, zakryłąm twarz dłońmi biorąc głęboki wdech. Pozwoliłam swobodnie spływać łzą po moich policzkach. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Wytarłam policzki i spojrzałam na nieznanego mi chłopaka.
- Ty jesteś Danielle? - spytał speszony.
- Tak, tak ja. Coś się stało? - spytałam krótko.
- Nie, ale to chyba Twoje, prawda? - podał mi telefon.
Ze zdziwieniem wzięłam go i spojrzała na niego. Tak to był mój telefon, skąd on go miał? Nie wiem, mnóstwo pytań było w mojej głowie, lecz nie znałam na nie odpowiedzi.
- Dzie.. - rozejrzałam się po sali. - Gdzie on jest?! - otworzyłąm szeroko usta.
Chłopak, który właśnie dał mi telefon rozpłynął się. Zniknął. Nie wiem gdzie się podział, tak szybko przyszedł i tak szybko zniknął. Wzruszyłam obojętnie ramionami po czym położyłam się i spojrzałam na zegarek. Była godzina 15:56 a ja sama leżałam na sali. Zaczęłam sprawdzać sms'y i różne strony na internecie. Wszędzie wiadomości z życzeniami, z pozdrowieniami. Nie chciało mi sie tego czytać więc po prostu je usnęłam. Po chwili do sali weszła pielęgniarka i wzięła mnie na badania. Miałam pobieranie krwi, prześwietlenie i wiele innych badań. Gdy wróciłam do sali położyłam się i zasnęłam. Nie wiem ile spałam, ale obudziłam się rano. Rozejrzałam się po sali, a do okoła prawie na każdym łóżku ktoś leżał. Do sali weszła moja mam Chris i Holly. Uśmiechnęłam się na ich widok.
- Jak się czujesz córeczko? - usłyszałąm cichy kobiecy głos.
- Dobrze, o wiele lepiej. - powiedziałam unikając jej wzroku.
- Przyniosłam Ci jakieś ciuchy i  coś do jedzenia. - podała mi wszystkie żeczy.
- Dziękuję, a wiesz kiedy wychodzę? - zapytałam.
- Nie, niestety nie. - oznajmiła.
Westchnęłam cicho i wzięłam ciuchy i inne potrzebne rzeczy by przebrać się i odświeżyć. Wstałam z łóżka i wolnym krokiem skierowałam się do łazienki. Zciągnęłam z siebie piżamę i skoczyłam pod prysznic. Ciepły strumień wody po chwili otuliła moje ciało. Wtarłam w siebie dobrze trusakwkowy żel. Spłukałam z siebie bród i zaschniętą krew, a następnie umyłam swoje długie gęste włosy. Gdy skończyłam wyszłam i wytarłam się ubierając bieliznę. Wysuszyłam swoje włosy i związałam w wysokieko kucyka.Ubrałam na sebie leginy jak i za dużą bluzkę oraz bluzę i wyszłam z łazienki. W drodze do sali zatrzymałam się i obróciłam. Zobaczyłam chłopaka, który przyniósł mi telefon więc postanowiłam do niego podejść.
- Cześć, przepraszam, że przeszkadzam. Wczoraj przyniosłeś mi telefon, skąd go miałeś? - spojrzałam na nieg.
- Em, u mne była ta impreza, leżał na moim łózku. - oznajmił.
- Co?! - wykrzyczałam i się rozpłakałam.
- Ej, czekaj! - powiedział wstając.
- Nie, zostaw mnie! - wykrzyczzałam i pobiegłam do łazienki.
Nie mogę w to uwieżyć, to on. On mnie zgwałcić. Jak mógł po tym wszystkim tak po prostu do mnie przyjść i dać mi ten telefon. Nienawidzę go, nienawidzę siebie. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam po niej w dół. Przyciągnęłam kolana blisko klatki piersowej i schowałam twarz płacząc.
- Dall, otwórz. - usłyszałam glos Holly.
- Nie! - wykrzyczałam.
- Co się stało? - zapytała spokojnie.
- Nic, zaraz wrócę. - oznajmiłam.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Wstałam i podeszłam do lusterka. Obmyłam twarz zimną wodą, a następnie wytarłam i wyszłąm z łazieki. Gdy doszłam na salę zobaczyłam lekarza. Usiadłam i spojrzałam na niego.
- Kiedy wyjdę? - zapytałam.
- O ile dobrze pójdze to już jutro. Nie mamy powodu by trzymać Cię tu dalej. - odpowiedział i mnie przebadał.
- Nie moge dziś? - spojrzałam na niego.
- Przykro mi, ale nie. - oznamił i wyszedł z sali.
Położyłam się nie patrząc czy ktoś kołomnie siedzi, czy patrzy, a nawet mówi. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki. Przyknęłam oczy i odpłynełam w krainę snów. Rano obudziłam się niewyspana. Ból głowy nie dawał mi spokoju. Do sali weszli lekarze i zaczęli nas badać
- Dzień dobry Panno Jones, jak się czujesz? - spytał z uśmiechem.
- Dobrze, tylko się nie wyspałam. - powiedziałam.
- To w domu się wyśpisz, możesz zadzwoni by po Ciebie przyszli, wypis odbierzesz przy wyjściu. - oznajmił i poszedł dalej.
Zadzwoniłam szybko do Chrisa i poprosiłam go by przyniósł mi ciuchy i jak najszybciej tu był po czym się rozłączyłam. Położyłam się i wzięłam telefon do ręki. Odczytałam wiadomości od Holly i odpisałam, a następnie wzięłam z szafki jakieś ciastka i zaczełam jeść czekając na Chrisa. Do sali wszedł chłopak, którego nie znałam. Nie widziałam do końca jego twarzy, bo miał na głowie kaptur. Podszedł do mnie i usiadł obok na krześle.
- Cześć, jestem Justin. - oznajmił z uśmiechem. - A Ty jak masz na imię? - zapytał.
- Ja jestem Danielle, znamy się? - spytałam mierząc go wzrokiem.
- Nie, ale często odwiedzam ten szpital i rozmawiam z chorymi. Co się stąło, że tu trafiłaś? - uśmiechnął się drążac temat.
- Miałam wypadek, ale zaraz wychodzę, czekam na brata. - odpowiedziałam.
- Mieszkasz gdzieś niedaleko? - ciągnął dalej.
- Tak, całkiem niedaleko. Tam są dzieci napewno ucieszą się jak z nimi porozmawiasz. Cześć. - powiedziałam i obróciłąm się do niego tyłem.
- Tak, cześć. - urwał i odszedł od mojego łóżka.
Podszeł do jakiejś dziewczynki, która zaczęła robić sobie z nim zdjęcia. Nie miałam pojęcia czemu. Normalny chłopak, który rozmawia z  chorymi, a oni robią sobie z nim zdjęcia. Zabawne. Leżałam tak z dobrą godzinę patrząc na to jak rozmawia z chorymi. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Dall, jestem. Ubierasz się? - spytał mój brat.
- Chris, kiedy tu się znalazłeś? - usiadłam na łóżku patrząc na niego.
- Jakieś 20 minut tu siedzę. Nie zauważyłaś mnie? - zaśmiał się.
- Nie, masz moje ciuchy? - spytałam wstając.
- Tak, proszę. - podał mi torbę.
Wzięłam ciuchy i skierowałam się do łazienki. Nie myłam się tylko ubrałam. Chris, przyniósł mi moje ulubione rurki i białą luźną koszulkę. Przebrałam czysta bieliznę i wciągnęłam na nogi spodnie, a następnie koszulkę, którą schwałam do spodni. Założyłam bluzę, którą znalazłam w torbie. Włosy rozpuściłąm i pozwoliłam im swobodnie opaść na moje plecy. Ubrałam jeszcze moje adidasy, a piżamę schowałam do torby i wyszłam. Gdy weszłam do sali zrobiłam duże oczy. Mój brat rozmawiał z tym chłopakiem, którego spławiłam.
- Dall, poznaj Just.. - urwałam mu.
- Justina, tak znamy się. - syknęłam.
- Co taka nie w humorze? - spytał Chris.
- Bzuch mnie boli, głowa mnie boli, wszystko mnie boli. - westchnęłam pakując swoje rzeczy.
- Może powinnaś zostać, nie chce żeby Ci się coś stało. - powiedział z troską.
- Wszystko dobrze. Chcę być już w domu. - oparłam na jednym wdechu.
- Dobrze.. Holly, czeka na dole. - oznajmił.
Gdy ja się pakowałam on rozmawiał w najlepsze z tym całym Justinem. Nie rozumiem skąd go znał. Gdy spakowałam się zapięłam torbę i upewniłam się, że wsyzstko wzięłam. Schowałam telefon do kieszeni bluzy i spojrzałam na Chrisa.
- Weźmiesz? - zapytałam.
- Tak, idź ja zaraz dojdę. - powiedział.
- Dobra, pa Justina. - syknęłam w jego stronę.
Wyszłam po mału, poczym wzięłam tylko wypis i ruszyłąm dalej. Na dole spotkałam Holly, ktora od razu mnie przytuliła. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na nią
- Powiesz mi co się stało na tamtej imprezie? - zapytała.
- Holly, to nie takie łatwe.. - powiedziałąm cicho.
- Proszę, boje się o Ciebie. - spojrzała na mnie błagalnie.
Zaczęłam jej wsyzstko opowiadać, o tym sms'ie i gwałcie na imprezie. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Holly, nic nie powiedzała tylko mnie przytuliła, a ja zaczełam płakać jak małe dziecko.
- Cii, proszę. Będzie dobrze, zgłosisz to na policję. - powiedziała.
- Nie, nie zgłoszę tego nigdzie. Nie mów nikomu. - spojrzała na nią przez łzy.
- Danielle, mus.. - urwałam jej.
- Nie. Holly, błagam Cię! - krzyknęłam.
- Dobrze, już cicho. Chris idzie. - powiedziała
Wytarłam swoje policzki i spojrzałam na Chrisa. O dziwo nie szedł sam tylko z tym chłopakiem. Westchnęłam głośno i wywróciłam oczami. Ruszyłam w ciszy do auta. Usiadłam z tyłu i patrzyłam przez okno. Po chwili podjechaliśmy pod dom.
- Chris, podjedziesz jeszcze do apteki? Musze coś kupić.. - spytałam.
- Nie mogłaś mówić od razu. - zapytał zły.
- Przepraszam, nie trzeba! - wykrzyczał i wyszłam z auta.
- Dall, czekaj! Pojadę! - odkrzynał.
- Nie rób sobie problemu, przejdę się! - wykrzyczałam i ruszyłam w przeciwną stronę.
- Czekaj, Danielle! - krzyknął.
PBlogger jest bezpłatnym narzędziem oferowanym przez firmę Google, służącym do publikowania blogów i łatwego dzielenia się swoimi przemyśleniami z całym światem. Blogger ułatwia publikowanie tekstu, zdjęć i filmów w blogu osobistym lub blogu zespołu.okzałam mu tylko środkowy palec i poszłam dalej. Rozglądałam się panicznie jak ktoś koło mnie przechodził. Nagle poszułam jak ktoś łazie mnie za ramie.
- Ej, wiesz może.. - urwałam mu.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i zaczełam biec.
Biegłam szybko, aż w końcu znalazłąm się pod apteką. Wzięłam głeboki wdech i weszłam do środka.
- Dzień dobry, poproszę test ciążowy. - powiedziałam.
Pani podała mi to o co prosiłam, a ja zapłacilam. Wyszłam z apteki i skierowałam się do domu. Szłam szybko rozglądając się na boki. Gdy weszłam do domu ściągnęłam buty i weszłam szybko do pokoju ciągnąc za sobą Holly, w stronę łazienki.
- Co się stąło? - zpaytała.
- Muszę zrobić test ciążowy.. - spojrzałam na nią.
Holly, skiwnęła tylko głowa i wyszła z łazienki. Zrobiłam tak jak było napisane na ulotce i czekałam..

________________________

Cześć, przepraszam, że tak długo czekaliście. Miałam dodać wczoraj, ale strasznie bolał mnie brzuch i nie zdążyłam poprawić. Jesli będą jakieś błędy to bardzo Was przepraszam, jednak poprawiałam go na szybo. Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Proszę o komentarze, motywuje mnie to do dalszej pracy.

xx Skai.

środa, 6 listopada 2013

Prolog

Na moją twarz padły pierwsze promienie słońca, które przedostały się do mojego pokoju przez fioletowe rolety. Zmarszczyłam lekko czoło po czym podniosłam się z łóżka i udałam sie do łazienki. Widok mojej twarzy po wczorajszej imprezie nie był dość wesoły. Oczy ciągle zmęczone, niezmyty makijaż i okropny ból głowy. Sięgnęłam szybko po tabletki przeciwbólowe i wyszłam z łazienki. Z szafki nocnej wzięłam kubek z wodą i połknęłam je. Ubrałam na siebie bluzę i zeszłam na dół. gdy zobaczyłam brata z kumplami zrobiłam duże oczy po czym tylko usłyszałam.
- Daniell, czy Ty wiesz jak właśnie wyglądasz?- powiedział po czym zaczął się śmiać.
- Wyglądam jak zawsze pięknie, a teraz proszę o ciszę i zrób mi płatki, dobrze?- ucałowałam jego policzek, a następnie usiadłam na krześle obok stołu.
- Cześć, jestem Jake. - odezwał się jeden z chłopaków. Był bardzo przystojny, ale ja nie byłam w stanie z nim teraz rozmawiać, nawet nie miałam ochoty. Ból głowy nie dawał mi spokoju nawet na minutę.
- Ej, słyszysz mnie? - zrozmyśleń wyrwał mnie chłopk siedzący obok mnie. - Jestem Jake, miło mi. - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Taa, ja jestem Danielle, możesz się cieszyć poznałeś moje imię. - klasnęłam lekko w dłonie wywracając oczami.
Westchnęłam cicho po czym wzięłam miskę, którą podał mi mój brat. Uwielbiam go właśnie za to, że gdy go potrzebuję to jest. Zaczęłam szybko jeść moje ulubione czekoladowe płatk, gdy do kuchni weszła Holly. Wstałam szybko po czym do niej podbiegłam i przytuliłam mocno.
- Gdzieś Ty się tyle podziewała! - powiedziałam szybko smutnym głosem. - Tęskniłam, a Ty nie raczyłaś się odezwać. - westchnęłam cicho wzruszając ramionami.
- Dall, wiem.. Przepraszam, byłam u cioci, nie miałam jak się odezwać. Wujek zmarł i chciałam z  nią trochę pobyć, została sama, ale obiecuję, odpracuję to. Dziś Ty ja i  impreza? No możemy zabrać jeszcze Christiana. - Zaśmiała się po czym spojrzała na mnie i na mojego brata.
- Oh, Holly.. Przykro mi, nie wiedziałam. - ucałowałam jej ciepły policzek. - Impreza? Ja się zgadzam, Chris, też więc dziś poszalejemy. Tylko.. U kogo ta impreza? - spojrzałam na nią, a Chris podszedł do nas.
- Mówcie wszybko, dawno się nie bawiłem. - zaśmiał się cicho patrząc na nas.
Porozmawialiśmy trochę po czym ja skończyłam jeść swoje płatki i wróciłam do swojego pokoju. Umówiłam się z Holly, że o 20:30 po mnie przychodzi i idziemy na imprezę. Szczerze mówiąc nie wiem czy to dobry pomysł, bo ostatnio ciągle imprezuję, ale w końcu za niedługo koniec wakacji. Weszłam do łazienki po czym zrzuciłam z siebie ciuchy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam zimną wodę, a ona już po chwili otuliła moje ciało. Na początku poczułam dreszcz, lecz pochwili przyzwyczaiłam się. Umyłam głowę, a następnie wtałam czekoladowy żel w swoje ciało i dokładnie spłukałam. Gdy skończyłam się myć owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki kierując się do garderoby. Wytarłam się, a następnie ubrałam na siebie bieliznę. Było gorąco więc założyłam na siebie krótkie białe spodenki i błękitną bokserkę, którą wsadziłam do spodni i podciągnęłam je dość wysoko. Do ręki wzięłam telefon i trochę pieniędzy. Wzięłam w ręke jeszcze tylko
kremowy sweterek i wyszłam z garderoby. Weszłam z powrotem do łazienki po czym zrobiłam tradycyjny makijaż, ręką przeczesałam swoje ciemne sięgające aż do bioder włosy i wyszłam z pokoju.
- Gdzie idziesz, kochanie? - powiedział ciepły kobiecy głos.
- Idę na zakupy, wieczorem idę na imprezę z  Christianem i Holly, a nie mam co na siebie włożyć. - powiedziałam ubierając swoje czerne baletki.
- Chcesz trochę pieniędzy? - powiedziała sięgając do portfela.
- Jejciu, mamo.. Jak ja Cię kocham. - zaśmiałam się po czym ucałowałam jej policzek.
- No ja Ciebie też, skarbie. - podała mi pieniądze cicho się śmiejąc.
Wzięłam jeszcze torebkę, która leżała na kanapie i schowałam do niej telefon. Pieniądze wsadziłam do portfela, wzięłam butlekę wody i wyszłam z domu. Całą drogę szłam sama rozglądając się za kimś, lecz nigkogo nie widziałam. Pusto. Po dłuższej chwili dotarłam na galerię. Weszłam do środka i skierowałam się do pierszego sklepu, lecz nic w nim nie znalazłam. Byłam w kilku sklepach lecz nie znalazłam nic co mogłoby mi się spodobać. W końcu został mi tylko jeden sklep. Weszłam do niego szybko i zaczęłam oglądać sukienki aż w końcu znalazłam tą idealną. Poprosiłam panią, aby dała mi mój rozmiar, a następnie przymierzyłam ją. Sukienka była króka i czarna. Zwyczajna, jednak miała w sobie to coś. Zapłaciłam po czym wzięłam reklamówkę z sukienką i wyszłam ze sklepu. Poszłam też popatrzeć za jakimiś szpilkami. Wybrałam czarne na wysokim obcasie lekko błyszczące. Podeszłam do kasy i zapłaciłam, a następnie skierowałam się na schody ruchome. Nagle dostałam sms'a. Odczytałam go, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. Pojwaił się strach i niepokój. ' Już niedługo się spotkamy, pożałujesz tego co zrobiłaś. Do zobaczenia, kochanie. ' Czytałam go kilka razy lecz dalej nie wiedziałam o co chodzi, od razu do oczu napłynęły mi łzy, nie miałam już na nic ochoty. Co ja takiego zrobiłam? Nic, nie mieszkam tu długo, a same problemy już mam. Odwróciłam się gwałtownie, lecz po chwili poczułam jak lecę do tyłu, a następnie ból. Dobiłam do chłopaka, którego nie znałam. W oczach było można dostrzec łzy.
- Przepraszam, nie chciałem. - powiedział męski głos.
- Ni-nic się nie stało. - powiedziałam cicho po czym wstałam.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu co oznaczało, że ktoś do mnie dzwoni. Gdy zobaczyłam ' nieznany numer ' wystraszyłam się lecz odebrałam..
- Widzę Cię.. - usłyszałąm w słuchawce męski głos.
Zaczełam się panicznie rozglądać, a po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza. Nie zdawałam sobie sprawy, że ten chłopak do którego dobiłam jeszcze nie poszedł.
- Widzę, że się boisz. Już niedługo się spotkamy, nie martw się.. - powiedział śmiejąc się.
Ropłakałam się po czym szybko się rozłączyłam.Schowałąm telefon do torebki po czym wybiegłam z galerii. Biegłam cały czas nie zatrzymując się.
- Zapomniałaś czegoś! - usłyszałam męski głos.
Wystraszyłam się jeszcze bardziej i zaczęłam biec szybciej. Po chwili wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Zsunęłam się po ścianie w dół, po czym zobaczyłam Chrisa. Spojrzałam na niego zapłakana po czym on do mnie podbiegł i mocno przytulił.
- Danielle, co się stało? Powiedz mi! - usłyszałam ciepły głos mojego brata. - Proszę, odezwij się..- spojrzał w moje oczy, gdy nagle zadzwonił dzwonek
Otworzyłam szeroko oczy po czym usiadłam na kanapie kołysząc się lekko na boki. Próbowałam się uspkoić widząc, że Chris idzie do drzwi spanikowałam.
- Nie otwieraj ich! - krzyknęłam przez łzy.
- Muszę zobaczyć kto to.- powiedział cicho.
- Nie, proszę! - powiedziałam po czym się rozpłakałam.
Tak jak myślałam Christian, mnie nie posłuchał i otworzył. Słyszałam czyjś męski głos. Nagle drzwi się zamknęły. Zobaczyłam reklamówki, o których najwidoczniej zapomniałam z galerii.
- To Twoje, prawda? - spojrzał na mnie.
- Tak.. - odpoweidziałam i wzięłam reklamówkę.
- Co się stało? - usiadł obok mnie lekko mnie przytulając.
- Nic, nie chce o tym myśleć. - powiedziałam i musnęłam jego policzek.
- Dobrze, już jest trochę późno, więc zaczynaj się szykować, siostrzyczko. - powiedział krótko.
Skiwnęłam tylko głową i ruszyłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że nie mam teraz zbytnio ochoty na imprezę, ale może na niej poczuję się lepiej. Pozatym obiecałam Holly. Ściągnęłam ciuchy i zrobiłam szybki prysznic. Wytarłam się, a następnie ubrałam czystą bieliznę. Zrobiłam makijaż i pokręciłam lekko końcówki włosów, a następnie udałam się do garderoby. Założyłam na siebie nowo kupioną sukienkę, jak i  ubrałam nowe czarne szpilki i wyszłam z pokoju. Na dole czekała już Holly i Chris. Chris, wyglądał inaczej.. Nigdy go takiego nie widziała, a Holly, jak zawsze piękna.
- Jaka śliczna Dall. - zaśmiała się moja przyjaciółka.
- Ty też jesteś śliczna. - musnęłam jej policzek.
- Dobra, dość gadania idziemy. - pośpieszył nas Christian.
Wzięłam torebke i upewniłam się, że mam wsztko. Wyszłąm z domu i zawiesiłam torebkę na ramię. Wzięłam Chrisa, pod rękę i ruszyłam. Szliśmy w cicszy, aż nagle byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i ruszyliśmy w stornę stołu z jedzeniem i alkoholem.
- To pijemy, prawda? - wzięłam butelkę wódki w rękę.
- Tak! - krzyknęli równo śmiejąc się.
Polałam każdemu po czym zaczęliśmy pić. Podeszli do nas jacyś chłopcy i zaczęli z nami rozmawiać. Przedstawili się po czym zaczęli pić wraz z nami. Po długiej rozmowie i piciu wstałam by udać się do ubikacji. Ledwo stałam na tych szpilkach, a co dopiero dojść do łazienki.
- Pomóż Ci? - usłyszałam czyjś głos.
Skiwnęłam tylko głową i pokazałam na łazienkę. Chwyciłam go lekko za rękę  ruszyłam.
- Muszę się załatwić. - powiedziałam cicho.
- Dobra. - odpowiedział idąc dalej.
Gdy doszliśmy do łazienki weszłam do niej i zamknęłam się. Gdy załatwiłam się wyszłam z łazieki. Nie widziałam chłopaka, który mi pomagał tu dojść więc ruszyłam sama obok ściany. Po chwili poszułam jak ktoś zatyka mi usta i ciągnie w przeciwna stronę. Chciałam krzyczeć lecz nie miałam jak. Po chwili znalazłam się w ciemnym pokoju. Poczyłam ból, któy spowodował upadek. Zaczęłam się cofać do tyłu lecz po chwili podszedł do mnie chłopak, którego nie znałam i pociągnął za włosy.
- Gdzie idziesz? - powiedział po czym podniósł mnie i przyciągnął do siebie.
- Nie rób mi krzywdy, proszę.. - powiedziałam prawie niesłyszalnie.
- Ja chcę się tylko zabawić. - popchnał mnie na łóżko po czym usiadł na mnie.
Zaczęł mnie całować i dotykać. Czułam jak jego jedna ręka jedzie po moim udzie w górę. Zaczęłam się wyrywać lecz to nic nie dawało.
- Błagam, zostaw mnie! Pomocy! - zaczęłam krzyczeć przez płaczi wyrywać się.
Poczułam tylko silny ból na policzku przez co łzy zaczeły słypwać szybciej. Zaczął mnie ponownie i zachłannie całować. Po chwili zaczął ściągać ze mnie ubrania, a rękami zaczął dotykać całęgo mojego ciała. Poczułam jak słona ciesz zaczyna spływać po moich rozgrzanych policzkach. Po chwili poczułam ogromny ból i jego w sobie. Łzy zaczęł spływać szybciej po moich policzkach. Nie był delikatyn, wręcz przeciwni. Jego każdy ruch tak bardzo bolał. Gdy skończył zostawił mnie obolałą i całą w krwi. Skuliłam się i zaczęłam płakać, po dłuższej chwili ubrałam się i wybiegłam z domu. Wszyscy się na mnie patrzyli lecz w tym momęcie mnie to nie obchodziło.
- Dall, czekaj! - usłyszałam krzyk Chrisa.
Obóciłam się, a po chwili poczułam wielki ból. Podbiegli do mnie ludzi któych nie znałam, nie wiedziałam co się dzieje. Powieki stawały się coraż cięższe.
- Nie, nie zamykaj oczu, proszę. Nie rób tego! - słyszałam płacz Holly.
Po chwili zapadła ciemność, nie wiedziałam co się ze mną działo w tej chwili. Czułam ból i nic więcej...


_________________

No więc mamy już prolog. Ciężko pisało mi się zakończenie, bo niewiedziałam jak zakoczyć by było ciekawie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jeśli to czytasz to porszę o zostawienie komentarza, dla Ciebie to chwila dla mnie motywacja do dalszej pracy. Jeśli chcecie o coś spytać zapraszam. http://ask.fm/WiktoriaJodowska : *

xx Skai.

sobota, 2 listopada 2013

Bohaterowie

Danielle Jones


Justin Bieber

Holly Befster

Christian Jones




Cześć, będę pisać to opowiadanie. Jak widzicie macie już zwiastun, a teraz już bohaterów. Prolog pojawi się już niebawem. Mam nadzieję, że opowiadanie wam się spodoba.

xx Skai.