czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 2

Po kilku minutach spojrzałam na test i zobaczyłam dwie czerwone kreski. Zawołałam panicznie Holly, po czym pokazałam jej test. Spojrzała na mnie, a jej mina mówiła wszystko.
- Tak mi przykro. - powiedziała cicho.
Do oczu napłynęły mi łzy, nie wiedziałam co w tym momencie z sobą zrobić. Co powiedzieć rodzicą? Że zostałam zgwałcona i nie chce tego dziecka, więc je usunę? Nie, nie mogę im powiedzieć, że ktoś mnie zgwałcił. Nie chcę, by były pytania, badania i wiele innych rzeczy. Poczułam jak słona ciesz zaczyna spływać po moich policzkach. Holly, podeszła do mnie by mnie przytulić. Odepchnęłam ją i wybiegłam z łazienki zapłakana. Po drodze dobiłam do Chrisa, który uniusł moją twarz w górę i spojrzał w oczy.
- Co się stało, Danielle? - zapytał troskliwym głosem.
- Nic, dobra? Odwalcie się ode mnie. Ty, Justin i Holly, wszyscy. Mam Was w dupie, rozumiesz? Was wszystkich! - wykrzyczałam przez łzy.
Odepchnęłam go i ruszyłam po schodach na górę. Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko płacząc. Płakałam kilka godzin myśląc o tym dlaczego właśnie mnie to spotkało. Dlaczego to właśnie mnie musiało spotkać? Czy te wakacje muszą się tak kończyć? Co pomyślą sobie o mnie znajomi, że puściłam się z kimś na jednej z imprez i teraz pewnie nie wiem kto jest ojcem dziecka? Tak racja, nie wiem, ale nie puściłam się. Nie chcę by ktoś na mnie patrzył jak na dziwkę, nic nie zrobiłam. Pójdę do szkoł z brzuchem i będą mnie palcami wytykać, nie ma taiej opcji. To dziecko nie może być we mnie, czuję do niego wstręt. Jestem pewna, że chcę je usunąć, nie chcę go urodzić. Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukani do drzwi. Wytarłam swoje rozgrzane policzki po czym usiadłam na łóżku.
- Proszę. - powiedziałam obojętnie.
- To ja.. Justin. Dalej masz mnie w dupie? - zapytał zagryzając wargę.
- Huh, może tak może nie. Po co przyszłeś? - zapytałam zakładając ręce na piersi.
- Bo tamci się boją. - powiedział głośno z naciskiem na słowo boją. - Powiesz mi co się stało? - zapytał wchodząc do mojego pokoju.
- Mh, dobrze wiedzieć, ale nie. Nie powiem Ci, możesz sobie już iść, nikt Cię nie zapraszał. - powiedziałam obojętnie machając ręką.
- Chcę Ci pomóc, czemu nie możesz tego kurwa zrozumieć? - powiedział,a jego oczy pociemniały. - Wysłucham Cię, wiem, że mnie nie znasz, ale nie powiem nikomu o Twoich problemach, nawet tym na dole. - skończył nieco spokojniej.
- Justin, masz rację, nie znasz mnie. To co teraz mówisz jest conajmniej żenujące, możesz juś iść, rozumiesz? - spojrzałam na niego mówiąc błagalnie.
- Dobra, jak chcesz. Ja chciałem tylko pomóc. - obrócił się po czym wbił swój wzrok w ścianę z plakatami.
Nie odzywał się tylko podszedł do niej bliżej uważnie obserwując każdy plakat. Po chwili podeszłam do niego i lekko walnęłam go w ramię. Obrócił się i spojrzał na mnie spod grzywki i kaptura.
- Lubisz ich? - zapytał wskazując na plakaty. - Bo wiesz, ja też i.. - urwałam mu w połowie zdania.
Wzięłam głęboki wdech patrząc na niego i na plakaty. Przeniosłam ciężar swojego ciała na jedną nogę i skrzyżowałam ręce na piersi. Po co o to pyta, kazałam mu wyjść, a on tylko się dopytuje o różne drobiazgi.
- Tak, tak lubię. A teraz żegnam Cię. - otworzyłam drzwi i wypchnęłam go z pokoju.
Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć zamknęłam mu drzwi przed nosem i zakluczyłam je. Ruszyłam w stronę łazienki by się odświeżyć. Zrzuciłam z siebie wszystkie ciuchy oraz bieliznę i weszłąm pod prysznic. Pozwoliłam spływać ciepłej wodzie po moim ciele. Wzięłam do ręki truskawkowy żel i umyłam nim dokładnie każdą część mojego ciała.Na koniec umyłam włosy i dobrze się opłukałam. Gdy wyszłam wytarłam się i ruszyłam do garderoby. Ubrałam na siebie zestaw  nowej bielizny, a na nią luźną białą bluzkę z jakimś nadrukiem. Ubrałam do tego krótkie czarne spodenki i skarpetki oraz trampki. Wzięłam torebkę i schowałam do niej potrzebne rzeczy, a następnie wyszłam z pokoju kierując się do kuchni.
- Danielle, pogadamy?  podszedł do mnie mój brat.
- Huh, nie.. - westchnęłam biorąc wodę z lodówki.
Gdzy wzięłam wodę wyszłam z kuchni i skierowałam się do wyjścia, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Obrociłąm się i ujrzałąm nikogo innego jak Christiana.
- Wiem o wszystkim, rozumiesz?! Porozmawiaj ze mną kurwa! - wykrzyczał cały czerwony ze złości.
Jego słowa krążyły w mojej głowie. Jak to o wszystkim wie, skąd? Wiedziała tylko Holly. Nie, ona nie mogła tego zrobić. Była moja najlepszą pzyjaciółką, nie wierzę w to..
- Holly.. - spytałam cicho, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Dall, wybacz mi. - spojrzała podchodząc do mnie.
- Nie! Nie dotykaj mnie! Miałam Cię za przyjaciółkę, zniszczyłaś to.. - powiedziałąm szybko, a po moich policzkach pociekły pierwsze łzy. - Cześć Wam wszystkim! - wykrzyczałam i wybiegłam z domu.
Wytarłam policzki, które były mokre. Przez oczy nie widziałam prawie nic. Zacisnęłam ręce na brzuchu wiedząc, że tam jest to coś.. Muszę powiedzieć komuś, ale nie chcę. To mnie niszczy od środka. Po drodze zobaczyłam mały kiosk. Rozejrzałam się dookoła i przeszłam przez ulicę aż znalazłam się pod kioskiem.
- Ma Pani może żyletki? - spojrzałam na nią przez okienko.
Starsza kobieta chwilę szukała tego o co proszę lecz po chwili podała mi małą żyletkę.
- 70 groszy. - powiedziała.
Podałam jej pieniądzę i oddaliłam się od kiosku w jakieś miej widoczne miejsce. Usiadłam na murku i wyjęłam żyletkę. Przyłożyłam ją do ręki lecz po chwili odsunęłam ją.
- Danielle. Co Ty robisz? - usłyszałam znajomy mi głos.
Schowałam szybko żyletkę do torebki i spojrzałam na chłopaka. Założyłam rękce na biodra i przeniosłam ciężar ciała na jedną nogę. Przeklnęłam cicho pod nosem po czym spojrzałąm w góę.
- Nic, co Cię to ochodzi? - spytałam zła patrząc na niego co jakiś czas. - Po co tu przyszłeś? Nie mogłeś zostać w domu? - spytałam.
- Nie, bo wiem, że jest Ci ciężko i chcę Ci pomóc. Proszę nie odpychaj mnie. - podszedł do mnie i bez słowa mnie mocno przytulił.
Wtuliłam się w jego ciało zaciągając się zapachem jego perfum. Po chwili odsunęłam się od niego i spojrzałąm w jego oczy. Nie wiedziałam czy prosić go o pomoc czy nie. To jest bardzo ryzykowne. W końcu może komuś o tym powiedzieć, coś pójdzie nie tak. Nie ufam mu, przecież go nie znam.
- Justin, pomożesz mi? - spojrzałam na niego z powagą.
- Pewnie, a co mam zrobić? - spytał oblizując swoje usta.
- Chcę usunąć tą ciąże, pomożesz mi? - spytałam po czym spojrzałąm w jego oczy z nadzieją.
- Co! - wykrzyczał patrząc na mnie.
Westchnęłam cicho wiedząc, że to nie był dobry pomysł. Obróciłam się ruszyłąm w przeciwną stronę. Nie zwracałam uwagi na krzyki Justina, tylko sżłam dalej.
- Dall, gdzie idziesz? - spytał ktoś zatrzymując mnie,
- Mama? - spytałam przełykając śline. - A taki mały spacer, a Ty? - oznajmiłam odciągając ją od tematu.
- Na zaukupy, może pójdziesz ze mną? - spytała patrząc na mnie.
- Mh, nie. Nie mam ochoty, przepraszam. - uśmiechnęłam się lekko.
Miałam żegnać się już z mamą gdy usłyszałąm czyjś krzyk.
- Danielle, czekaj. Nie możesz usunąć tej ciąży. - powiedział zmęczony. - Przecież to dziecko nic Ci nie zro.. - zatkałam mu usta ręką po czym spiorunowałam go wzrokiem.
- Danielle Anabel Jones, czy masz mi coś do powiedzenia? - zapytała zła patrząc na mnie i Justina.
Westchnęłam cicho kręcąc głową. W duchu miałam nadzieję, że to jednak sen. Szczypałam się po ręcę z nadzieją, że się obudzę, lecz nic z tego..

___________________

Cześć, wiem, że długo nie dodawałam. Miałam dodać w tamtym tygodniu, ale nie wyrobiłam się, gdy nie było mnie na weekend w domu. Nie wiem kiedy pojawi się 3 rozdział, bo mam problemy i muszę wszystko sobie poukładać. Mam nadzieję, że ten wam się chodź trochę podoba. Jeśli czytasz moje wypociny, to proszę o zostawienie komentarza. Dla Ciebie to chwila dla mnie motywacja.

xx Skai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz