środa, 13 listopada 2013

Rozdiał 1

Oczami Chrisa:

Siedziałem razem z Holly i czekaliśmy na rodziców. Nagle z gabinetu wyszedł lekarz, podbiegliśmy do niego szybko i czekaliśmy na jakiekolwiek wiadomości.
- Co z nią jest? - zapytałem zdenerwowany.
- Kim Pan dla nie jest? - powiedział krótko.
- Bratem, to moja siostra. Co z nią jest? - powtózyłem pytanie.
- Miała dużo szczęścia. Auto nie jechało aż tak szybko więc obrażenia nie zagrażają jej życiu. Ma złamane żebro i jest trochę poobijana, jednak nie sądzę by te sieniaki były tylko z tego wypadku. - powiedział patrzą w jakies karty.
- Jak to nie z wypadku, ma Pan coś na myśli? - spytałem zdenerwowany.
- Nie chcę Państwa niepokoić, ale mogła ona doświadczyć gwałtu. Jednak nic nie jest pewne. Gdy się wybudzi i wyrazi zgodę wyślemy ją do ginekologa. Jak już powiedziałem ona musi się zgodzić. A teraz muszę już iść. Do widzenia. - powiedział i odszedł.
Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach. Nie mogłem uwierzyć w to, że ona mogła być zgwałcona. Nie, to nie może być prawda. Poczułem jak coś mokrego zaczyna turlać się po moim policzku. Wytarłem szybkim ruchem policzek i wstałem zmierzając ku sali. Oparłem się ręką o szybę, która dzieliła mnie od Danielle, i patrzyłam na nią. Była podłączona pod różne sprzętrzy i kroplówki, bałem się o nią. Z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej rodzicielki.
- Chris, co się stało?! - wykrzyczała cała zapłakana.
- Nie wiem, to się działo tak szybko.. Ona wybiegła, biegłem za nią z Holly, nagle wyjechało auto i w nią uderzyło. Nie mogłem nic poradzić, nie chciałem żeby tak wyszło. - powiedziała po czym słona ciecz spłynęła po moim policzku.
- Chris, nie obwiniaj się. - odpowiedziała i mnie przytuliła.
Wtuliłę się w ramiona mamy. Od dawna tego nie czułem. Od kąd skończyłem 18 lat nie przytuliłem jej ani razu. Nagle zobaczyłem jak lekarze biegną ze sprzętem do reanimacji w stronę sali Dall. Wystraszony podbiegłem i chciałem wejść lecz nie wpóścili mnie. Zaczęli ją reanimować. Po chwili wyszli zrezygnowani zostawiają ją samą.
- Przykro mi.. - powedział krótko i odszedł.
Moja rodzicielka wtuliła się w ojca i zaczęła głośno płakać. Nie patrząc na resztę wbiegłem do sali i zacząłem płakać i krzyczeć.
- Danielle, prosze! Nie, nie odchodź! - Wydusiłem z siebie ostatnie słowa.
Nie, to nie może być koniec ona ma dopiero 16 lat, musi żyć, nie może mnie, nas zostawić, nie teraz..

Oczami Danielle:

Czułam się jakbym spała. Szłam w ciemność widząc jeden biały punkt. Gdy do niego doszłam zobaczyłam swoją ukochaną babcię siedzącą na fotelu. Nie żyła już 3 lata. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Babciu, tęskniłam. - powiedziałam cicho.
- Ja też, kochanie. Tu jest pięknie, ale to jeszcze nie Twój czas. Walcz.. Widzisz ich? Słyszysz? Oni cierpią, musisz żyć, walcz, wszystko w Twoich rękach. Kocham Cię Dali. - powiedziała po czym zniknęła.
Słyszałam płacz i czyjeś krzyki. Po chwili zaczęłam ponownie oddychać, a moje serce zaczęło bić. Otworzyłam po mału oczy, lecz śwatło mnie poraziło i ponownie je zamknęłam. Rozchyliłam lekko powieki i ujrzałam zapłakanego Chrisa. Uścisnęłam lekko jego rękę.
- Chr-Chris. - wydukałam ledwo słyszalnie.
Spojrzał na mnie, a ja lekko się uśmiechnęłam. Otworzyłam po mału oczy by mogły się przyzwyczaić do światła.
- Danielle.. Żyjesz.. - powiedział i mnie przytulił.
- Żyję. - powiedziałam cicho.
Do sali weszli Lekarze, którzy od razu zaczęli mnie badać. Po kilku minutach zaczęli prowadzić ze mną rozmowę.
- Napędziłaś nam strachu, ale nie po to tu przyszłem. Muszę zadać Ci kilka pytań. - spojrzał na mnie.
- Proszę mówić. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Czy Ty zostałaś zgwałcona? - oznajmił lekarz.
Do oczu napłenęły mi łzy, lecz musiałam je powstrzymać. Gdybym zaczęła płakać było by jasne, że tak. Nie chcę by ktoś wiedział. Czuję wstręt do swojego ciała, do samej siebie. Odebrał mi coś tak bardzo ważnego, niszcząc mnie i moją psychikę. Po chwili zastanowienia spojrzałam na nich biorąc głęboki wdech.
- Nie, czemu Pan pyta? - powiedziałam cicho.
- Masz bardzo dużo siniaków na nogach. Blisko miejsca intymnego, nie możliwe żeby to było przez ten wypadek. - powiedział.
- Nie, nic mi się nie stało. Nie byłam zgwałcona. - powiedziałam przez zaciśnięte wargi.
- Dobrze. Chcielibyśmy się jednak upewnić czy nie wystąpił u Ciebie gwałt. Czy wyrażasz zgodę na badania ginekologiczne? - spytał patrząc w karty.
- Nie, nie wyrażam. Nie zostałam zgwałcona.. - urwałam.
- Nie denerwuj się, rozumiem. Potem weźmiemy Cię na kilka badań, jak dobrze pójdzie to pod koniec tygodnia może wyjdziesz. - uśmiechnął się i wyszedł.
Obróciłam się na bok, a łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam myśleć o tym gwałcie. Czułam się okropnie. Bolało mnie całe ciało, to przez ten wypadek i gwałt. Chciałam zostać teraz sama, zakryłąm twarz dłońmi biorąc głęboki wdech. Pozwoliłam swobodnie spływać łzą po moich policzkach. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali. Wytarłam policzki i spojrzałam na nieznanego mi chłopaka.
- Ty jesteś Danielle? - spytał speszony.
- Tak, tak ja. Coś się stało? - spytałam krótko.
- Nie, ale to chyba Twoje, prawda? - podał mi telefon.
Ze zdziwieniem wzięłam go i spojrzała na niego. Tak to był mój telefon, skąd on go miał? Nie wiem, mnóstwo pytań było w mojej głowie, lecz nie znałam na nie odpowiedzi.
- Dzie.. - rozejrzałam się po sali. - Gdzie on jest?! - otworzyłąm szeroko usta.
Chłopak, który właśnie dał mi telefon rozpłynął się. Zniknął. Nie wiem gdzie się podział, tak szybko przyszedł i tak szybko zniknął. Wzruszyłam obojętnie ramionami po czym położyłam się i spojrzałam na zegarek. Była godzina 15:56 a ja sama leżałam na sali. Zaczęłam sprawdzać sms'y i różne strony na internecie. Wszędzie wiadomości z życzeniami, z pozdrowieniami. Nie chciało mi sie tego czytać więc po prostu je usnęłam. Po chwili do sali weszła pielęgniarka i wzięła mnie na badania. Miałam pobieranie krwi, prześwietlenie i wiele innych badań. Gdy wróciłam do sali położyłam się i zasnęłam. Nie wiem ile spałam, ale obudziłam się rano. Rozejrzałam się po sali, a do okoła prawie na każdym łóżku ktoś leżał. Do sali weszła moja mam Chris i Holly. Uśmiechnęłam się na ich widok.
- Jak się czujesz córeczko? - usłyszałąm cichy kobiecy głos.
- Dobrze, o wiele lepiej. - powiedziałam unikając jej wzroku.
- Przyniosłam Ci jakieś ciuchy i  coś do jedzenia. - podała mi wszystkie żeczy.
- Dziękuję, a wiesz kiedy wychodzę? - zapytałam.
- Nie, niestety nie. - oznajmiła.
Westchnęłam cicho i wzięłam ciuchy i inne potrzebne rzeczy by przebrać się i odświeżyć. Wstałam z łóżka i wolnym krokiem skierowałam się do łazienki. Zciągnęłam z siebie piżamę i skoczyłam pod prysznic. Ciepły strumień wody po chwili otuliła moje ciało. Wtarłam w siebie dobrze trusakwkowy żel. Spłukałam z siebie bród i zaschniętą krew, a następnie umyłam swoje długie gęste włosy. Gdy skończyłam wyszłam i wytarłam się ubierając bieliznę. Wysuszyłam swoje włosy i związałam w wysokieko kucyka.Ubrałam na sebie leginy jak i za dużą bluzkę oraz bluzę i wyszłam z łazienki. W drodze do sali zatrzymałam się i obróciłam. Zobaczyłam chłopaka, który przyniósł mi telefon więc postanowiłam do niego podejść.
- Cześć, przepraszam, że przeszkadzam. Wczoraj przyniosłeś mi telefon, skąd go miałeś? - spojrzałam na nieg.
- Em, u mne była ta impreza, leżał na moim łózku. - oznajmił.
- Co?! - wykrzyczałam i się rozpłakałam.
- Ej, czekaj! - powiedział wstając.
- Nie, zostaw mnie! - wykrzyczzałam i pobiegłam do łazienki.
Nie mogę w to uwieżyć, to on. On mnie zgwałcić. Jak mógł po tym wszystkim tak po prostu do mnie przyjść i dać mi ten telefon. Nienawidzę go, nienawidzę siebie. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam po niej w dół. Przyciągnęłam kolana blisko klatki piersowej i schowałam twarz płacząc.
- Dall, otwórz. - usłyszałam glos Holly.
- Nie! - wykrzyczałam.
- Co się stało? - zapytała spokojnie.
- Nic, zaraz wrócę. - oznajmiłam.
Nie usłyszałam odpowiedzi. Wstałam i podeszłam do lusterka. Obmyłam twarz zimną wodą, a następnie wytarłam i wyszłąm z łazieki. Gdy doszłam na salę zobaczyłam lekarza. Usiadłam i spojrzałam na niego.
- Kiedy wyjdę? - zapytałam.
- O ile dobrze pójdze to już jutro. Nie mamy powodu by trzymać Cię tu dalej. - odpowiedział i mnie przebadał.
- Nie moge dziś? - spojrzałam na niego.
- Przykro mi, ale nie. - oznamił i wyszedł z sali.
Położyłam się nie patrząc czy ktoś kołomnie siedzi, czy patrzy, a nawet mówi. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać muzyki. Przyknęłam oczy i odpłynełam w krainę snów. Rano obudziłam się niewyspana. Ból głowy nie dawał mi spokoju. Do sali weszli lekarze i zaczęli nas badać
- Dzień dobry Panno Jones, jak się czujesz? - spytał z uśmiechem.
- Dobrze, tylko się nie wyspałam. - powiedziałam.
- To w domu się wyśpisz, możesz zadzwoni by po Ciebie przyszli, wypis odbierzesz przy wyjściu. - oznajmił i poszedł dalej.
Zadzwoniłam szybko do Chrisa i poprosiłam go by przyniósł mi ciuchy i jak najszybciej tu był po czym się rozłączyłam. Położyłam się i wzięłam telefon do ręki. Odczytałam wiadomości od Holly i odpisałam, a następnie wzięłam z szafki jakieś ciastka i zaczełam jeść czekając na Chrisa. Do sali wszedł chłopak, którego nie znałam. Nie widziałam do końca jego twarzy, bo miał na głowie kaptur. Podszedł do mnie i usiadł obok na krześle.
- Cześć, jestem Justin. - oznajmił z uśmiechem. - A Ty jak masz na imię? - zapytał.
- Ja jestem Danielle, znamy się? - spytałam mierząc go wzrokiem.
- Nie, ale często odwiedzam ten szpital i rozmawiam z chorymi. Co się stąło, że tu trafiłaś? - uśmiechnął się drążac temat.
- Miałam wypadek, ale zaraz wychodzę, czekam na brata. - odpowiedziałam.
- Mieszkasz gdzieś niedaleko? - ciągnął dalej.
- Tak, całkiem niedaleko. Tam są dzieci napewno ucieszą się jak z nimi porozmawiasz. Cześć. - powiedziałam i obróciłąm się do niego tyłem.
- Tak, cześć. - urwał i odszedł od mojego łóżka.
Podszeł do jakiejś dziewczynki, która zaczęła robić sobie z nim zdjęcia. Nie miałam pojęcia czemu. Normalny chłopak, który rozmawia z  chorymi, a oni robią sobie z nim zdjęcia. Zabawne. Leżałam tak z dobrą godzinę patrząc na to jak rozmawia z chorymi. Z rozmyśleń wyrwał mnie czyjś głos.
- Dall, jestem. Ubierasz się? - spytał mój brat.
- Chris, kiedy tu się znalazłeś? - usiadłam na łóżku patrząc na niego.
- Jakieś 20 minut tu siedzę. Nie zauważyłaś mnie? - zaśmiał się.
- Nie, masz moje ciuchy? - spytałam wstając.
- Tak, proszę. - podał mi torbę.
Wzięłam ciuchy i skierowałam się do łazienki. Nie myłam się tylko ubrałam. Chris, przyniósł mi moje ulubione rurki i białą luźną koszulkę. Przebrałam czysta bieliznę i wciągnęłam na nogi spodnie, a następnie koszulkę, którą schwałam do spodni. Założyłam bluzę, którą znalazłam w torbie. Włosy rozpuściłąm i pozwoliłam im swobodnie opaść na moje plecy. Ubrałam jeszcze moje adidasy, a piżamę schowałam do torby i wyszłam. Gdy weszłam do sali zrobiłam duże oczy. Mój brat rozmawiał z tym chłopakiem, którego spławiłam.
- Dall, poznaj Just.. - urwałam mu.
- Justina, tak znamy się. - syknęłam.
- Co taka nie w humorze? - spytał Chris.
- Bzuch mnie boli, głowa mnie boli, wszystko mnie boli. - westchnęłam pakując swoje rzeczy.
- Może powinnaś zostać, nie chce żeby Ci się coś stało. - powiedział z troską.
- Wszystko dobrze. Chcę być już w domu. - oparłam na jednym wdechu.
- Dobrze.. Holly, czeka na dole. - oznajmił.
Gdy ja się pakowałam on rozmawiał w najlepsze z tym całym Justinem. Nie rozumiem skąd go znał. Gdy spakowałam się zapięłam torbę i upewniłam się, że wsyzstko wzięłam. Schowałam telefon do kieszeni bluzy i spojrzałam na Chrisa.
- Weźmiesz? - zapytałam.
- Tak, idź ja zaraz dojdę. - powiedział.
- Dobra, pa Justina. - syknęłam w jego stronę.
Wyszłam po mału, poczym wzięłam tylko wypis i ruszyłąm dalej. Na dole spotkałam Holly, ktora od razu mnie przytuliła. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na nią
- Powiesz mi co się stało na tamtej imprezie? - zapytała.
- Holly, to nie takie łatwe.. - powiedziałąm cicho.
- Proszę, boje się o Ciebie. - spojrzała na mnie błagalnie.
Zaczęłam jej wsyzstko opowiadać, o tym sms'ie i gwałcie na imprezie. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Holly, nic nie powiedzała tylko mnie przytuliła, a ja zaczełam płakać jak małe dziecko.
- Cii, proszę. Będzie dobrze, zgłosisz to na policję. - powiedziała.
- Nie, nie zgłoszę tego nigdzie. Nie mów nikomu. - spojrzała na nią przez łzy.
- Danielle, mus.. - urwałam jej.
- Nie. Holly, błagam Cię! - krzyknęłam.
- Dobrze, już cicho. Chris idzie. - powiedziała
Wytarłam swoje policzki i spojrzałam na Chrisa. O dziwo nie szedł sam tylko z tym chłopakiem. Westchnęłam głośno i wywróciłam oczami. Ruszyłam w ciszy do auta. Usiadłam z tyłu i patrzyłam przez okno. Po chwili podjechaliśmy pod dom.
- Chris, podjedziesz jeszcze do apteki? Musze coś kupić.. - spytałam.
- Nie mogłaś mówić od razu. - zapytał zły.
- Przepraszam, nie trzeba! - wykrzyczał i wyszłam z auta.
- Dall, czekaj! Pojadę! - odkrzynał.
- Nie rób sobie problemu, przejdę się! - wykrzyczałam i ruszyłam w przeciwną stronę.
- Czekaj, Danielle! - krzyknął.
PBlogger jest bezpłatnym narzędziem oferowanym przez firmę Google, służącym do publikowania blogów i łatwego dzielenia się swoimi przemyśleniami z całym światem. Blogger ułatwia publikowanie tekstu, zdjęć i filmów w blogu osobistym lub blogu zespołu.okzałam mu tylko środkowy palec i poszłam dalej. Rozglądałam się panicznie jak ktoś koło mnie przechodził. Nagle poszułam jak ktoś łazie mnie za ramie.
- Ej, wiesz może.. - urwałam mu.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i zaczełam biec.
Biegłam szybko, aż w końcu znalazłąm się pod apteką. Wzięłam głeboki wdech i weszłam do środka.
- Dzień dobry, poproszę test ciążowy. - powiedziałam.
Pani podała mi to o co prosiłam, a ja zapłacilam. Wyszłam z apteki i skierowałam się do domu. Szłam szybko rozglądając się na boki. Gdy weszłam do domu ściągnęłam buty i weszłam szybko do pokoju ciągnąc za sobą Holly, w stronę łazienki.
- Co się stąło? - zpaytała.
- Muszę zrobić test ciążowy.. - spojrzałam na nią.
Holly, skiwnęła tylko głowa i wyszła z łazienki. Zrobiłam tak jak było napisane na ulotce i czekałam..

________________________

Cześć, przepraszam, że tak długo czekaliście. Miałam dodać wczoraj, ale strasznie bolał mnie brzuch i nie zdążyłam poprawić. Jesli będą jakieś błędy to bardzo Was przepraszam, jednak poprawiałam go na szybo. Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Proszę o komentarze, motywuje mnie to do dalszej pracy.

xx Skai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz